Dzisiejszy dzień miał być bardzo przyjemny, mieliśmy iść
tylko 20 km. Rano nic nie wskazywało na to, że tak to się wszystko potoczy, że
ostatecznie przejdziemy około 40 kilometrów…
Poszliśmy na 7 na Mszę. Ojciec podczas niej powiedział, że
jesteśmy pielgrzymami i dokąd idziemy, potem było śniadanie. Ojciec dał nam
koszulki i pieniądze.
O wyszliśmy – późno jak na nas.
Pogoda dziś była bardzo sprzyjająca. Z okazji święta
poszliśmy na lody :D Pani w sklepie dała nam wodę, jak się dowiedziała, dokąd
idziemy :D
Szliśmy tak sobie i marzyliśmy o rosole. I po 10 minutach
jakaś pani zaprosiła nas na herbatę i dała nam rosół :D ależ to było :D
Do celu – czyli Jeżowa – zostało nam ponoć tylko 8
kilometrów, więc radośnie szliśmy. Jednak czułam, że będziemy musieli iść
jeszcze 16 kilometrów więcej do Brzezin..
Doszliśmy do Białynina i chcieliśmy tam odpocząć. Poszliśmy do
księdza a on nawet nie otworzył drzwi, tylko krzyczał: „Czego chcecie?!”.
No i się zaczęło…
Jak doszliśmy do Jeżowa, babcie powiedziały, że księża na pewno
nas przyjmą. Tak….
Proboszcz zaprosił nas do jakiegoś baraku. Smród, brud, bez
ubikacji, wody, pełen gratów, pajęczyn, kurzu. Nawet nie mieliśmy gdzie położyć
naszych plecaków. My naprawdę nie mamy
wymagań, ale czuliśmy się jak śmieci.
Po 5 minutach już nas tam nie było.
Kupiliśmy coś do jedzenia i poszliśmy dalej.
Była już 18 a przed nami 16 km. A i tak nie było pewne, czy
dostaniemy nocleg. Ojcowie franciszkanie odmówili nam jak dzwoniliśmy, siostry
bernardynki też.
Ostatkiem sił udało nam się dotrzeć. To była straszna
sytuacja. Była 21 a my bez noclegu…
Młode małżeństwo, które spotkaliśmy powiedziało, żeby iść do
ostatniego kościoła. Kolejne 2 km…
Stwierdziliśmy, że jak nas ksiądz nie przyjmie to będziemy
spać do kościołem… Jednak pani nam z nieba spadła i zadzwoniła do księdza!
Zostaliśmy uratowani!
Ksiądz nas przyjął, wpuścił na salkę, dał jedzenie.. i
mogliśmy wykonać akrobacje nad umywalką, żeby się umyć :D
Przeszliśmy dziś około 40 km.. Padamy… Chwała Panu, że się
udało!
Jest super, tylko kolana trochę bolą.
Basia i Adam
PS. Do naszych mam, którym o 19 napisaliśmy, że mamy nocleg:
Przepraszamy za to, kochamy Was bardzo. Nie martwcie się o nas za bardzo, nasi
Aniołowie Stróżowie nas chronią :D
hahaha Aniołowie Stróżowie hahahaha kocham to ;p
OdpowiedzUsuńKochane dzieciaki :)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę o tych którzy Was nie przyjmują.Zwariowany świat.
Cóż... Niby szkoda słów, ale opisujcie to wszystko, opisujcie. Może kiedyś komuś zrobi się wstyd, że Was nie przyjął lub traktował jako problem.. (Oby!)
OdpowiedzUsuńChcę wierzyć, że na swojej drodze spotkacie więcej tych osób, które okazują bezinteresownie serce :) Pozdrowienia z Lublina. maryś