poniedziałek, 28 maja 2012

27.05



Dzisiejszy dzień miał być bardzo przyjemny, mieliśmy iść tylko 20 km. Rano nic nie wskazywało na to, że tak to się wszystko potoczy, że ostatecznie przejdziemy około 40 kilometrów…
Poszliśmy na 7 na Mszę. Ojciec podczas niej powiedział, że jesteśmy pielgrzymami i dokąd idziemy, potem było śniadanie. Ojciec dał nam koszulki i pieniądze.
O wyszliśmy – późno jak na nas.

Pogoda dziś była bardzo sprzyjająca. Z okazji święta poszliśmy na lody :D Pani w sklepie dała nam wodę, jak się dowiedziała, dokąd idziemy :D

Szliśmy tak sobie i marzyliśmy o rosole. I po 10 minutach jakaś pani zaprosiła nas na herbatę i dała nam rosół :D ależ to było :D

Do celu – czyli Jeżowa – zostało nam ponoć tylko 8 kilometrów, więc radośnie szliśmy. Jednak czułam, że będziemy musieli iść jeszcze 16 kilometrów więcej do Brzezin..

Doszliśmy do Białynina i chcieliśmy tam odpocząć. Poszliśmy do księdza a on nawet nie otworzył drzwi, tylko krzyczał: „Czego chcecie?!”.

No i się zaczęło…

Jak doszliśmy do Jeżowa, babcie powiedziały, że księża na pewno nas przyjmą. Tak….
Proboszcz zaprosił nas do jakiegoś baraku. Smród, brud, bez ubikacji, wody, pełen gratów, pajęczyn, kurzu. Nawet nie mieliśmy gdzie położyć naszych plecaków.  My naprawdę nie mamy wymagań, ale czuliśmy się jak śmieci.
Po 5 minutach już nas tam nie było.

Kupiliśmy coś do jedzenia i poszliśmy dalej.

Była już 18 a przed nami 16 km. A i tak nie było pewne, czy dostaniemy nocleg. Ojcowie franciszkanie odmówili nam jak dzwoniliśmy, siostry bernardynki też.

Ostatkiem sił udało nam się dotrzeć. To była straszna sytuacja. Była 21 a my bez noclegu…
Młode małżeństwo, które spotkaliśmy powiedziało, żeby iść do ostatniego kościoła. Kolejne 2 km…

Stwierdziliśmy, że jak nas ksiądz nie przyjmie to będziemy spać do kościołem… Jednak pani nam z nieba spadła i zadzwoniła do księdza!

Zostaliśmy uratowani!

Ksiądz nas przyjął, wpuścił na salkę, dał jedzenie.. i mogliśmy wykonać akrobacje nad umywalką, żeby się umyć :D

Przeszliśmy dziś około 40 km.. Padamy… Chwała Panu, że się udało!
Jest super, tylko kolana trochę bolą.

Basia i Adam

PS. Do naszych mam, którym o 19 napisaliśmy, że mamy nocleg: Przepraszamy za to, kochamy Was bardzo. Nie martwcie się o nas za bardzo, nasi Aniołowie Stróżowie nas chronią :D

3 komentarze:

  1. hahaha Aniołowie Stróżowie hahahaha kocham to ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochane dzieciaki :)
    Tak sobie myślę o tych którzy Was nie przyjmują.Zwariowany świat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Niby szkoda słów, ale opisujcie to wszystko, opisujcie. Może kiedyś komuś zrobi się wstyd, że Was nie przyjął lub traktował jako problem.. (Oby!)
    Chcę wierzyć, że na swojej drodze spotkacie więcej tych osób, które okazują bezinteresownie serce :) Pozdrowienia z Lublina. maryś

    OdpowiedzUsuń