Szatan boi się ludzi radosnych.
św. Jan Bosco
Dzisiejszy dzień także rozpoczęliśmy od porannej Eucharystii. Od samego rana już tyle się działo! Księża modlili się za nas i nawet było wezwanie za nas w modlitwie wiernych. Po Mszy poszliśmy z nimi po pieczątki i zrobiliśmy zdjęcia. Ksiądz odprowadził nas do drogi na Garwolin. Na pożegnanie dał nam pieniążki, dużo pieniążków.. :) Kupiliśmy jakieś zwykłe bułki, cukierki i poszliśmy.
Droga była całkiem ciekawa, miliony aut, brak chodnika.
W ogóle to wyglądamy jak (jeszcze) ładni żebracy.
Poprosiliśmy jakąś panią o butelkę wody a w ciężkiej chwili poszliśmy na plebanię. Pani gospodyni nas nakarmiła i porozmawialiśmy. Było miło dopóki nie przyszedł ksiądz. Podszedł on do nas bardzo sceptycznie. Niedowierzając powiedział, że czas już iść, czyli wyprosił nas z domu. No nic, trudno.
W efekcie rozgoryczenia poszliśmy na lody. Ludzie, my naprawdę nie jesteśmy nienormalni, my tylko spełniamy swoje marzenia!
Dalsza droga stawała się coraz cięższa. Mieliśmy zawrotne tempo 2km/h. Ale na szczęście radość była.
Wiecie, co się dzieje jak pielgrzymowi słońce przygrzeje? Widzieliśmy konia, którego nie było a mrówki zjadł rekin.
W sumie to do końca wariowaliśmy.
Wszystko doszło do normy, kiedy pani Elżbieta, żona wójta gminy Parysów podjechała do nas.
Po dojściu do centrum Parysowa zrobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć i udaliśmy się do domu.
Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci.
Zjedliśmy pyszny obiad i przyjechała mama Ali.
Porozmawialiśmy, zrobiliśmy zdjęcia i... dokonaliśmy mega rzeczy... wyrzekliśmy się: adidasów, gitary, scyzoryka, noża i widelca.
Aaa nasze plecaki będą mniej ważyły.
Jesteśmy właśnie po wspólnym różańcu, jej.. to było takie niesamowite, rodzinny różaniec i my :)
Brakuje nam Ali a jej mama jest mega.
A na koniec rozmowa Adama z księdzem:
Ksiądz: a to kim dla siebie jesteście?
Adam: siostrami
Hahahaha
Nasze nogi chyba kończą swoje działanie po ludzku. Teraz to już nie one będę szły. Panie Jezu ufamy!
Siostrami hahahaha ;DD
OdpowiedzUsuń