sobota, 19 maja 2012

Dzień pierwszy.

Ciężko nam uwierzyć, że to już. Że Adam dziś wyszedł z Białej Podlaskiej i rozpoczął swoje Camino. Że kres tego szlaku jest w Hiszpanii. Że to, o czym marzyliśmy staje się rzeczywistością.

ADAM ---> Nie będę się rozpisywał. Wstałem o 5, o 5:55 byłem już w drodze. Do końca Białej Podlaskiej odprowadziła mnie moja mama. Droga przez pierwsze 15 km przebiegała bardzo dobrze. Po przebyciu połowy drogi zrobiłem sobie przerwę na kanapkę i trochę wody. Później zaczęła się jazda, bo zauważyłem, że buty od kijów trekkingowych zdarły się do samego metalu... To nie koniec fajnych przygód. Wrócił mi ból w połamanym niedawno palcu i zrobiły się dwa odciski:) Za mało przerw (tylko dwie), za szybkie tempo. Ogólnie 29 km zrobiłem w 6 godz 20 min. Ciut za szybko... CAMINO UCZY OD SAMEGO POCZĄTKU ;)

O 12.15 Adam był już u Basi w Dziadkowskich. O 18 dojechała Ala. Wieczorem o 20 zaczęliśmy Mszę Świętą ze specjalnym błogosławieństwem. Ksiądz w kazaniu opowiedział nam o św. Jakubie :)
Po Mszy udaliśmy się do Basi na pożegnalną herbatkę i ciasto. Przyjechały dziewczyny od Basi ze scholi, rodzinka Adama, ksiądz. Było bardzo przyjemnie, lecz krótko... Ostatnich gości pożegnaliśmy ok 22:30.
 Teraz siedzimy i nie możemy wybrać się do spania :)nie możemy spakować plecaków!
A Adam dzielnie walczy ze swoimi bąblami.
Jutro przed nami krótki, bo 15 km odcinek do Międzyrzeca. Czekajcie na relację :)

Ach no i sporo osób prosiło nas o podanie nr konta. Zatem: 5010 2055 5811 1117 9109 5000 87
Z góry dziękujemy za wsparcie :)

Basia, Ala, Adam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz