poniedziałek, 4 czerwca 2012

Szalony weekend



Kiedy Bóg drzwi zamyka - otwiera okno. Odetchnij. Popatrz. Spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia.


No to z Lednicą było tak:

Jak wstaliśmy rano w sobotę, to jeszcze nie wiedzieliśmy, że na nią jedziemy. Poszliśmy na Mszę na 7.30, która była też dla wyjeżdzających na Lednicę. Na zakończenie Mszy ksiądz powiedział, że dobrze, że jeszcze są takie świry, idące do Santiago, bo w domu ludzie umierają.
Potem ludzie zaczęli się pakować do autobusu i… okazało się, że zostały 2 miejsca wolne! Więc cóż było robić? JEDZIEMY!

W drodze oczywiście spaliśmy i nie odzywaliśmy się do nikogo :P no może trochę się odzywaliśmy. Na miejscu byliśmy o 11. Dla Adama to była pierwsza Lednica, więc na początku był bardzo obojętny. Aby wejść na pole czekaliśmy godzinę, choć Adam stwierdził, że to były 4 godziny. Ogólnie to byliśmy na głodzie, bo od rana nie jedliśmy słodyczy. Na szczęście nasi znajomi, którzy byli też na Lednicy zawołali nas na gofry, sernik, trufle, kanapki :D Nie głodujemy :D Spotkaliśmy również koleżanki Basi ze Śląska. Tegoroczny temat był mega, o zaufaniu i miłosierdziu. Tańczyliśmy na Chwałę Pana! Mega było. Poznaliśmy takich cudownych ludzi. W życiu byśmy nie przypuszczali, że będziemy na Lednicy i będziemy mieć pieczątki w zeszytach :D Tak miało być. Przed 24 wracaliśmy do domu. Totalnie zmarznięci i zmęczeni o 3 wróciliśmy do pani Bogusi. Poszliśmy spać. Noc była strasznie krótka, bo już o 9 byliśmy na Mszy i staraliśmy się być przytomni.

Pierwszy raz wyszliśmy tak późno - o 10.30. Dobrze, że to tylko 25km. Miało być mniej, jednak oczywiście poszliśmy na około. Musieliśmy skakać przez krzaki, wesoło. Jest u nas Ala (nie napisaliśmy dlaczego jej nie ma, niestety musiała wrócić na sesję). Czekaliśmy na nią z utęsknieniem. Przywiozła nam muffinki :D I buty dla Basi, bo w sandałach nie może na razie chodzić. Jesteśmy u pana Józefa i jest czadersko. Po tygodniu diety słodyczowej zjedliśmy w końcu obiad :D Ja muszę to pisać, Adam planuje trasę, Ala robi sobie słit focie, a tata Ali się denerwuje, bo chce już jechać :D

Basia

1 komentarz:

  1. ach ta Ala, chociaż wrzuca je do Netu? Ach ten tata Ali, kto by przypuszczał, że będzie waszym tak częstym gościem;)

    OdpowiedzUsuń