wtorek, 5 czerwca 2012

Z życia Basi i Adama, może nie kolejna drama :)


Znowu ledwo dziś wstaliśmy,
do kościoła pobiegliśmy.
Ksiądz nas też pobłogosławił
i w długą drogę odprawił.
Jeszcze śniadanie zjedliśmy
i kanapki zrobiliśmy.
Siostry słodycze nam dały
i nas miło pożegnały.
Bez przystanku długo szliśmy,
jednak później już padliśmy.
W Obornikach siedzieliśmy,
dużo słodyczy jedliśmy.
Ludzie dziwnie spoglądali,
bo dziwaków oglądali.
Długo żeśmy tam siedzieli
i o niczym nie myśleli.
Potem przedszkole już było,
więc wesoło się zrobiło.
Basia autami jeździła
i jak małe dziecko była.
Adam jeszcze lepiej miał,
bo se lalki kołysał.
Znowu się zasiedzieliśmy,
więc się trochę zmartwiliśmy.
Koniec drogi trudny był,
bo nam już zabrakło sił.
Siostry na szczęście nas przyjęły
i kolację ogarnęły.

To był trudny dzień.

:D

Basia i Adam

1 komentarz:

  1. Miło się czyta przeżycia pielgrzymów :) życzę wytrwałości!

    Buen Camino!

    Hania :)

    OdpowiedzUsuń