piątek, 6 lipca 2012

Francja?


Wyszliśmy tuż po 6, od rana było pochmurno. Mapę mieliśmy tylko do Perl. Tam dostaliśmy jakieś dziwne nowe mapy, ale nie takie jak trzeba.

I już jesteśmy we Francji! Przywitała nas brakiem oznaczenia szlaku, brakiem noclegów o nieznajomością angielskiego przez tutejszą ludność. 

Kupiliśmy jakiś przewodnik za 10 euro. I tak nie mieliśmy gdzie spać... Poszliśmy pod kaplicę i tak siedzieliśmy pod nią od 13 do 19. Spaliśmy na trawie, ale deszcz zaczął padać. Po deszczu stwierdziliśmy, że idziemy dalej.

Przebijaliśmy się przez jakieś chaszcze jak dzieci buszu :D Kiedy wyszliśmy na drogę postanowiliśmy już dalej z niej nie schodzić.

O 21.30 doszliśmy do jakiejś kolejnej wiochy, nie mogliśmy się dogadać ze spotkanym panem..

Eureka! Pierwsza mini muszla na latarni! Poszliśmy do jakiegoś kościółka. Chwała Panu, że pierwsze drzwi były otwarte. Śpimy tutaj, przynajmniej spróbujemy. Jest tu światło na czujnik i pan zauważył, że tu jesteśmy, wszedł i się zdziwił :D 
Przyniósł nam wodę i sok, zaprosił nas na pizzę. Śmiesznie sobie jeść z Francuzami. 

I śpimy w kościele. Brudni, śmierdzący, ale szczęśliwi.

Basia i Adam

2 komentarze: