niedziela, 29 lipca 2012

Niespodziewane spotkanie

W czwartek, 26 lipca, wstaliśmy znowu o 4, ale zanim wyszliśmy z miasta było dobrze po 6 i już było gorąco. Przez cały dzień był taki upał, że to nie do opisania. Umieraliśmy. Basia mówiła, że w zeszłym roku gdy była w Hiszpanii na camino, to nie było aż tak strasznie.
Z fajnych rzeczy - w trakcie drogi przechodziliśmy nad autostradą. To jedna z najlepszych rozrywek. Uwielbiamy stać nad drogą, gdy przejeżdżają pod nami rozpędzone Tiry. Czad.
I tak mijał nam dzień w upale. Gdy byliśmy niedaleko Charost postanowiliśmy zejść ze szlaku, bo idąc nim mielibyśmy 3 km więcej do przejścia. Szliśmy poboczem mega ruchliwej drogi ale św. Krzysztof czuwał nad nami. W Charost nie do końca wiedzieliśmy, gdzie będziemy spać. W sumie nic nowego. Szliśmy sobie przed siebie rozglądając się za jakąś albergą, aż nagle przed domem zobaczyliśmy zaparkowany samochód z polską rejestracją, a do tego drzwi do domu były otwarte. Oczywiście weszliśmy. :) Byli to Polacy pracujący w Bourges i ich tłumaczka Paulina. Od razu nas ugościli. Dostaliśmy zimne picie, jedzenie, zawieźli nas do sklepu, nawet zaproponowali żebyśmy zostali na noc! Cudownie! To było takie niespodziewane spotkanie. Przecież już tak dawno nie spotkaliśmy Polaków. Wieczór spędziliśmy świętując wigilię urodzin Marcina (wszystkiego najlepszego!), słuchając jak Damian śpiewa (do dziś nucimy piosenkę o tym, jak fajnie jest na kontrakcie ;) ), rozmawiając i oglądając polską telewizję.

1 komentarz:

  1. Paulina z Charost31 lipca 2012 12:31

    Bardzo miło było Was gościć, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :) pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w dalszej części wyprawy :D

    OdpowiedzUsuń