poniedziałek, 30 lipca 2012

Przełajowo i burzowo

W nocy z czwartku na piątek padało i była burza, ale oczywiście nikt z nas tego nie słyszał, bo spaliśmy jak zabici. Rano, 27 lipca, po cichu się ogarnęliśmy, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Jeszcze przez jakiś czas wydawało nam się, że będzie tak gorąco jak wczoraj. Bardzo się myliliśmy. Zaczęło się chmurzyć, wiał silny wiatr, a przed nami była burza. Musieliśmy się bardzo śpieszyć. Byliśmy na środku pola, a wokół nas były tylko wiatraki. Niezbyt fajnie. W ogóle ten dźwięk, jaki wydają kręcące się wiatraki w zestawieniu z dźwiękiem piorunów nadawał temu taki filmowy charakter. Ulewa złapała nas nieopodal jakiegoś gospodarstwa, więc weszliśmy sobie do jakiejś szopy i tam przeczekaliśmy. Przed nami było miasto Issodun. My chyba w ogóle nie powinniśmy wchodzić do miast. Zawsze tracimy tam strasznie dużo czasu. Tak było i tym razem. Spędziliśmy tam ze 3 godziny. Ale pozytywnym aspektem wizyty w Issodun było to, że pani, którą spotkaliśmy w kościele, załatwiła nam nocleg jakieś 14 km dalej. W końcu ruszyliśmy. Szło się fajnie, bo wiał wiatr i były wreszcie jakieś chmury. Około 5 km przed Sainte - Fauste znowu zaczęło strasznie padać. Trochę zgubiliśmy szlak, więc poprowadziliśmy nowy, przez środek skoszonego już pola. Trafiliśmy na nocleg do bardzo miłych gospodarzy. Dostaliśmy od nich mapy na następny dzień i jedzenie. Z panem rozmawiałam na temat sytuacji Kościoła i w ogóle katolików we Francji. Kiedyś napiszę wam więcej na ten temat. Zrobiliśmy sobie obiad. Był bardzo smaczny. Potem poszliśmy po hasło do wifi i przez cały wieczór mieliśmy Internet :P. Słuchaliśmy duuuuużo muzyki, której bardzo nam tu brakuje.

1 komentarz:

  1. AAAAAAAAAAAAAAla!! Po pierwszych zdaniach rozpoznaję że to Ty pisałaś notkę:D
    Love ya:*:*
    k.

    OdpowiedzUsuń