piątek, 20 lipca 2012

Miasto muszli

Wczoraj pisałyśmy, że jesteśmy na nie a dzisiaj: hip, hip hura! Jesteśmy na szlaku! I już z niego nie zejdziemy aż do samego Santiago! Zostało nam tylko 1749 km. Już prawie jesteśmy w domu :) Pan z centrum pielgrzymowania powiedział, że jesteśmy słońcem tego dnia (cały czas strasznie padało). Wszyscy tam byli nami zachwyceni. Vezelay to miasto muszli. Są tu wszędzie - na chodnikach, domach. Zwiedziliśmy kościół św. Marii Magdaleny. Ala była przewodnikiem, bo studiuje historię sztuki i się o nim uczyła. Ucieszyliśmy się, bo okazało się, że w krypcie kościoła jest adoracja Najświętszego Sakramentu.
Droga do Vezelay była z przygodami. Mieliśmy premię górsko-błotną. Fajnie było tym bardziej, że było pod górę. Ala ma wszystko mokre i do tego mega uczulenie na nogach.
Mieszkamy w domu, który nazywa się Betania i zrobiliśmy sobie nawet obiad :). Jutro ma trochę padać ale to nic, bo już jesteśmy na szlaku :) Pozdrowienia!
Basia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz